Mój wykładowca od prawa niedawno powiedział, że prawdziwy jest tylko ten poeta, który nazwał kobietę różą, a cała reszta to plagiaty. Ciekawa i niebanalna teza, którą trudno jakkolwiek podważyć. Jednak warszawscy muzycy z zespołu Thesis stanowczo temu zaprzeczają i z wielką przyjemnością pokazują światu przepis, jak w czasach, gdzie wymyślono już praktycznie wszystko, zrobić coś oryginalnego. Sprawa jest prosta: trzeba oczyścić umysł z twórczości i wpływów innych kapel i włożyć w swoją muzykę tak wiele serca, jak tylko się da. I zapewniam, wcale nie trzeba ich znać osobiście, aby wyczuć ich nastawienie. Wystarczy posłuchać.
Warszawski kwintet już w 2007 roku obrał wyżej wspomniane podejście, które teraz z przyjemnością kontynuuje i z każdym kolejnym wydanym utworem sukcesywnie ulepsza. Każdemu oczywiście może przydarzyć się kryzys twórczy, ale Thesis w swojej krótkiej, lecz jakże barwnej historii i na to znalazł sposób. Zamiast pogrążyć się w depresji i alkoholu, albo grać nudne i oklepane covery, postanowił nagrać jeszcze raz cztery utwory ze swojej debiutanckiej płyty. Czyli co, jednak autoplagiat!? Otóż nie, moi drozdy. Kwintet zagrał je w zupełnie nowej, ciekawszej akustycznej aranżacji. Kto wie, może to właśnie Thesis zainspirował KATa do wydania „Accoustic – 8 filmów”?
Zostawmy jednak ich przeszłość i dziwne spekulacje w spokoju, a w zamian przejdźmy do spraw aktualnych. Warszawscy artyści postanowili nazwać swoje najnowsze wydawnictwo „Z Dnia Na Dzień Na Gorsze”. Pesymistycznie, ale nic dziwnego. Jak ktoś wydaję płytę w miesiącu, w którym wieje złowrogi wiatr halny i wszyscy w koło popełniają samobójstwa to jednak trudno o bycie optymistą. Dobrze, że przynajmniej okładka krążka jest barwna, bo już byłem bliski stwierdzenia, że Thesis to banda twórczych smutasów. Psychodeliczny obraz intryguje, a namalowana postać która ochoczo wręcza klucz zachęca do zapoznania się z wnętrzem opakowania. W środku nie ma jednak już nic ciekawego. Logo zespołu, płyta, tracklista. Tyle. A co z muzyką?
Płytę otwiera utwór 'Jedno Słowo’, którego wstęp opatrzony jest raczej nieprzyjemnymi dla ucha sprzężeniami gitar. Po niecałych dwóch minutach hałas ustaje, a na jego miejscu pojawia się miła, nośna melodia. Pomimo wolnego tempa utworu, perkusista Paweł Stanikowski przy pomocy połamanego rytmu dodaje temu kawałkowi ciekawej ekspresji. Dalej muzycznie już niewiele się zmienia: w niektórych momentach dochodzi przesterowana riffująca gitara, a na końcówce tej ponad dziesięciominutowej kompozycji możemy usłyszeć saksofon gościnnie występującego Tadeusza Cieślaka.
Następnie mamy utwór tytułowy. We wstępie, podobnie jak w poprzednim kawałku znajduje się psychodeliczny motyw, który jednak w tym przypadku przerywa ciężkie gitarowe granie braci Rajkow-Krzywickich i agresywny wokal Kacpra Gugały. Całość skomponowana jest w dość chaotyczny sposób, co nadaje mroku i wzbudza niepokój. Może i nie jest to najmocniejszy moment najnowszej płyty zespołu Thesis, ale zdecydowanie jest klimat. Pozycja obowiązkowa dla fanów ciężkiego, tłustego metalu.
’Ze szkła’ to najbardziej przebojowy kawałek tego wydawnictwa. Utwór znów bazuje na przyjemnej dla ucha melodyjce, ale tym razem to dynamiczna perkusja jest najważniejsza. Z reguły delikatny wokal w refrenach nabiera brudu i mocy, co świetnie buduje nastrój, a przesterowane, nisko brzmiące gitary nadają całości stonerowego powiewu. Niby wszystko fajnie, naprawdę przyjemnie się słucha, ale warto zaznaczyć, że tekst nie jest najmocniejszą stroną tego numeru. Śpiewanie o bezsilności, utraconym zaufaniu, i bólu egzystencji zostawmy dla bardziej cukierkowych, popowych zespołów.
Jestem zdania, że to właśnie 'Dziesięć Kłamstw’ powinno reprezentować tę świeżo wydaną płytkę warszawskich muzyków. Ten utwór jest zupełnie inny – przyciągający, porywający, mroczny, klimatyczny, a zarazem tak przyjemny, że chce się go słuchać na okrągło. To zestawienie ciekawie zaaranżowanych, co chwile przyspieszających i zwalniających gitar i poetyckiego tekstu sprawia, że ten utwór wchodzi w głowę tak głęboko, że później dopada słuchacza w najmniej oczekiwanym momencie. Nie ma tutaj cienia przesady! Uwierzcie, że na taką ilość muzyki, którą codziennie bombarduję moje uszy, naprawdę trudno czymkolwiek się aż tak zafascynować. Nie ważne czego słuchacie, ten kawałek i tak trafi w Wasze gusta. Piętnastominutowy orgazm.
Ostatni utwór nosi tytuł 'Dzisiaj’ i już teraz zdradzę Wam, że pozostawia uczucie niedosytu. Przesterowana ściana progresywnych gitarowych riffów z domieszkową stonerowego bujania powoduje przyjemne ciarki. Pomimo nostalgicznego, ponurego klimatu kompozycja ta przyciąga uwagę i wręcz zachęca do tego, aby puścić całą płytę od nowa. Warto także dodać, że dopiero pod koniec ostatniej kompozycji po raz pierwszy wyraźnie usłyszałem partie basu Jana Kaliszewskiego.
Tak właśnie prezentuje się pięć utworów z tracklisty najnowszej płyty Thesis pod tytułem „Z Dnia Na Dzień Na Gorsze”, ale zanim przejdę do podsumowania, jest jeszcze coś, o czym musicie wiedzieć. Na płycie jest jeszcze jedna ukryta, pożegnalna kompozycja. Nie wiem, być może jestem jakiś dziwny, ale jeżeli chodzi o muzykę, tempo i ogólną aranżację to słyszę tam wyraźną inspirację utworem Kultu 'Hej, czy nie wiecie’. Zapewniam jednak, nadal nie ma w tym żadnego plagiatu. Zapewne zwykły zbieg okoliczności. Ciekawie wplecione zostały także delikatne, syntetyczne wstawki, które znacznie urozmaicają, tę raczej monotonną melodię. A tekst? Zdecydowanie mocny i kontrowersyjny. Sami zobaczcie jak czule Kacper żegna swoich oddanych fanów:
… Powiedz też córce jak bardzo ją kochasz, potem włóż rękę pod jej spódnicę,
Byłym dziewczynom roześlij wiadomość, żeby zrobiły badania.
Żegnam się, by zostawić coś po sobie, żeby jutro ktoś pamiętał mnie…
Na oficjalnej stronie zespołu, tuż pod nazwą Thesis widnieje gatunek: psychodelic progressive post rock. Zapewniam, to zupełnie za mało, żeby oddać ducha tak niebanalnej materii. Nie spodziewałem się, że istnieje jeszcze taki zespół, który swoją muzyką mógłby mnie zaskoczyć. Na takie utwory, jakie dostarcza Thesis zdecydowanie warto czekać. Pomimo tego, że raczej nie lubię smutnych, pesymistycznych, z reguły powolnych kompozycji, to akurat ten warszawski kwintet bezkompromisowo przekonał mnie do swojej twórczości. Co więcej, z ogromną chęcią wezmę udział w następnym ich koncercie w stolicy, by osobiście poznać tak kreatywnych muzyków. Kto jedzie ze mną?
Lista utworów:
1. Jedno Słowo
2. Z Dnia Na Dzień Na Gorsze
3. Ze Szkła
4. Dziesięć Kłamstw
5. Dzisiaj
Ocena: 9/10
Uwaga! Mamy także do rozdania dwie płyty „Z Dnia Na Dzień Na Gorsze”! Co zrobić by je wygrać?
Odpowiedz na banalnie proste pytanie:
W którym roku został założony zespół Thesis?
Odpowiedzi prosimy wysyłać do niedzieli (27.04) do godziny 23:59 na adres konkurs@deathmagnetic.pl, w tytule wpisując „Thesis”. Z nadesłanych odpowiedzi w poniedziałek (28.04) wylosujemy dwóch szczęśliwców, do których trafią nagrody.
Wyniki konkursu: płyty wygrywają Angelika oraz Piotr. Gratulujemy!
Autor: Mateusz Dudziński