Mimo faktu, że od śmierci Jeffa Hannemana minęły już ponad 2 lata, jego postać cały czas przewija się we wszelkich wywiadach z pozostałymi członkami zespołu. W niedawnej rozmowie z RiffYou.com obecny perkusista thrash metalowców, Paul Bostaph, mówił, jak śmierć Hannemana wpłynęła na sesję nagraniową nadchodzącego, 11. albumu studyjnego Slayera:
Było ciężko, cały czas przypominaliśmy sobie, że straciliśmy naszego przyjaciela. Trzeba jednak powiedzieć, że Jeff był z nami cały czas. Myślałem o nim non stop podczas nagrywania tego krążka. Nie było momentu, w którym bym o nim zapomniał. To wiele dla mnie znaczy. Jego obecność była wyczuwalna. Przeszliśmy przez to bez zapominania o naszym przyjacielu.
Bostaph został również zapytany o to, czy Slayer rozważał zawieszenie działalności po śmierci Jeffa:
Mogę mówić jedynie za siebie – nie wiem, co się wtedy mogło dziać, ale w żadnym momencie nie poczułem, że Slayer jest skończony. Czułem, że Jeff nie chciałby, żebyśmy kończyli działalność, bo to był jego zespół. Musimy to kontynuować z honorem. Nikt nigdy nie da rady przewidzieć, że utraci przyjaciela. Gdy jednak takie coś się wydarzy, masz dwie opcje: możesz się poddać albo kontynuować to, co robiłeś. My wybraliśmy wariant drugi. Czy była to prosta decyzja? Nie wydaje mi się, ale jednak ją podjęliśmy.
Cały wywiad przeczytacie pod tym linkiem.