Tym razem, dzięki uprzejmości wydawnictwa Rebis w nasze redakcyjne ręce wpadła książka zatytułowana „Roger Waters. Człowiek za murem”. Jej autor, Dave Thompson zapewnia, że jest to pierwsza pełna biografia muzyka, która stawia w obiektywnym świetle całe jego życie i rozległe dokonania. Czy faktycznie tak jest? Czy piękne wydanie oraz zachęcający opis z tyłu książki rzeczywiście są w stanie oddać ducha znajdującej się w środku treści?
Jak podają niezależne źródła – Dave Thompson jest autorem, który wypuścił na światło dzienne ponad sto różnych książek, oscylujących głównie w tematach popu i rocka. Na jego rozległym koncie znajdują się biografie m.in. zespołów U2, Depeche Mode, Red Hot Chilli Peppers, ZZ Top oraz muzyków takich jak Kurt Cobain czy David Bowie. Jego rzetelność potwierdzają liczne artykuły, które tworzył dla uznanych światowych magazynów: Melody Maker, Mojo, Q, Record Collector, a nawet Rolling Stone. Zadziwiające jest natomiast to, że pośród jego licznych dokonań nie znalazłem żadnej pozycji historycznej…
Zaskakujące, ponieważ Dave Thompson ma niezwykłą tendencję do wciskania wszędzie gdzie się da opisów starych dziejów, szczególnie z zakresu konfliktów zbrojnych i polityki. Rozumiem, że sam Roger Waters ma przecież wiele wspólnego z wyżej wymienionym tematem, choćby z racji tego, że jego ojciec zginął podczas II wojny światowej, ale nagminne pisanie o każdej kolejnej potyczce jest już lekką przesadą. Co niedoświadczonego czytelnika biografii, który i tak ma do zapamiętania wiele nazwisk i dat obchodzi krwawy konflikt pomiędzy Wielką Brytanią i Hiszpanią? Taki właśnie kilkustronicowy opis znalazł się w książce tylko po to, aby jako wniosek napisać jedno, rozbudowane zdanie:
Zarówno Margaret Thatcher, jak jej polityczny wspólnik w zbrodni Ronald Regan zostali wymieni z nazwiska w piosence; podobnie jak przywódca Związku Radzieckiego Leonid Breżniew i izraelski premier Menachem Begin, których nazwiska w 1983 roku każdy kojarzył, ale które trzydzieści lat później większość młodych ludzi musi sobie wygooglować.
Dla mnie brzmi to jak bełkot rozgoryczonego wiedzą współczesnych uczniów belfra z wielce przerośniętym ego. Ale to tylko moje zdanie, którego nie zamierzam już dalej ciągnąć. Co więcej – w ramach rekompensaty dodam, że niektóre z późniejszych opisów (np. o Murze Berlińskim, czy o niesprzyjającej polityce Anglii) są już o wiele bardziej trafnie użyte i uzasadnione.
Kolejnym aspektem wartym poruszenia jest struktura książki. Biografia jest dość przewrotnie podzielona na części, co sprawiło mi na początku nie lada problem z czytaniem. Zaraz po krótkim wstępie rozpoczyna się historia, która porusza kwestie dotyczące już solowej kariery Watersa. Wiadomo, że dzieje Pink Floyd są doskonale wszystkim znane, ale żeby tak całkowicie pomijać ten wątek? Niebywałe.
Podejrzewam, że Dave Thompson celowo użył takiego zabiegu, żeby dodatkowo sfrustrować i zaciekawić swoich czytelników. Zagubione opowiadanie o historii zespołu rozpoczyna się dopiero w części drugiej, która jest już znacznie ciekawsza. Wiem, że być może zdradziłem tutaj nieco zbyt wiele szczegółów, ale uwierzcie, że taka informacja może tylko pomóc Wam nie zrezygnować z książki w połowie jej czytania.
Następnie chciałbym odnieść się do treści ( – spokojnie, tym razem bez zdradzania tajemnic). Zbyt złożone, długie zdania i opisy autora niekiedy zmuszają do ponownego przeczytania nawet całego fragmentu tekstu. Jak już wyżej wspomniałem – dopiero pod koniec drugiej części, czyli na sam koniec książki zacząłem z zaciekawieniem przyglądać się historii Floydów. Dodatkową trudność w czytaniu sprawia niewielka, surowa czcionka, która wygląda jak żywcem wyciągnięta z notatnika znajdującego się w każdym systemie Windows. Ale jak wiadomo, akurat pod tym względem każdy z czytelnik jest inny: jedni lubią skomplikowane słownictwo, a inni (w tym ja) cenią sobie prosty przekaz.
Dość narzekania. Sprawdźmy jak wypada zgodność treści książki z zachęcającym opisem, który przygotowało dla nas wydawnictwo Rebis:
Książka Dave’a Thompsona jest pierwszą pełną biografią muzyka. Ukazuje całe jego życie, od dzieciństwa w pogrążonej w wojnie Anglii po rozliczne boje, które Waters osobiście później toczył – z kolegami z Pink Floyd, z publicznością, a przede wszystkim samym sobą. Obfitująca we wnikliwe analizy i unikatowe wywiady, prezentująca szczegółową dyskografię książka rozbiera mur, cegła po cegle, żeby odsłonić w całej chwale stojącego za nim człowieka.
Biografia, bardziej lub mniej przewrotnie faktycznie ukazuje życie Rogera Watersa – zarówno dzieciństwo, wzloty i upadki w czasach Pink Floyd, a także późniejszą solową karierę. Członkowie sławnego na całym świecie zespołu – Syd Barret, David Gilmour, Nick Mason czy Richard Wright także znaleźli się w książce, więc mamy do czynienia z dobrze opowiedzianym, wielopoziomowym dziełem. Nie wiem natomiast, co dokładnie wydawnictwo miało na myśli używając stwierdzenia „wnikliwe analizy”. Jeżeli chodzi o recenzję każdego kolejnego pojawiającego się w historii albumu czy koncertu to się zgadzam. Wywiady? Bardziej nazwałbym to cytatami z wywiadów. Rozmów w książce „Roger Waters. Człowiek za murem” niestety nie uświadczymy.
Co więcej, książka wewnątrz została ozdobiona unikalnymi zdjęciami i podpisami, które stanowią miłe przerywniki w odkrywaniu historii Watersa i Floydów. Fabuła, koniec końców zostaje zachowana, a po przeczytaniu całości zostaje nawet pewnego rodzaju niedosyt. Na końcu książki, zgodnie z opisem, znajduję się również: obszerna dyskografia zespołu oraz szczegółowe przypisy, które z całą pewnością pomogą namierzyć co ciekawsze wywiady i recenzje.
Choć najnowsze dzieło Dave’a Thompsona z laczków nie wyrywa, to jest to całą pewnością interesujące kompendium wiedzy dla tych, którzy chcieliby nieco bardziej zgłębić dzieje najsmutniejszego zespołu świata oraz jego uzdolnionego basisty – Rogera Watersa. Może i większości negatywnie oceniłem tę pozycję, ale przyznam bez bicia, że tego się właśnie spodziewałem. Owa biografia, przynajmniej w Polsce, została wydana raczej po cichu, bez większej reklamy, co tylko potwierdza jej przeciętną zawartość. Warto, ale nie trzeba.